Bogatynia, małe miasteczko leżące przy granicy z Czechami, do niedawna znane było głównie z faktu istnienia tutaj Elektrowni "Turów" i Kopalni Węgla Brunatnego, o tej samej nazwie. Nic nie wskazywało, że może się to zmienić. Stało się inaczej. W sierpniu 2010 roku popsuła się pogoda. Początkowo zaczęło kropić. Wkrótce jednak opady przybrały na intensywności i z nieba zaczęły spadać coraz większe ilości wody. 6 sierpnia do Gminnego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Bogatyni dotarło ostrzeżenie hydrologiczne z wrocławskiego biura prognoz hydrologicznych o możliwości wystąpienia intensywnych opadów w dorzeczu rzek Nysy Łużyckiej, Kwisy, Bobru i pozostałych, płynących na terenie całego Dolnego Śląska. Dlatego, mimo iż ostrzeżenia o dużych opadach przychodzą często, tym razem podjęto działania ostrzegawcze. Polegały one głównie na monitorowaniu poziomu rzek płynących w obrębie miasta. Nikt oczywiście nie myślał wówczas o możliwości wystąpienia prawdziwego kataklizmu. To bowiem co nastąpiło w późniejszych dniach nie jest zjawiskiem codziennym. Tym razem przybrało ono znamiona powodzi stulecia. Na razie sprawdzano posiadany sprzęt przeciwpowodziowy, m.in. ilość worków na piasek. Wstępnie postawiono w stan gotowości służby gminne. Wydawało się, że jeśli wystąpią podtopienia czy niewielka powódź, służby te potrafią sobie poradzić.
Rankiem następnego dnia było już wiadomo, że poziom rzeki Miedzianka stale rośnie. Najpoważniej było w rejonie ulicy Turowskiej. Wysłano tam jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej z Sieniawki, aby strażacy spróbowali opanować sytuację. Równocześnie nakazano wydanie posiadanych worków i zorganizowano dostawy potrzebnego piasku. Zespół Zarządzania Kryzysowego, początkowo poprosił Państwową Straż Pożarną w Zgorzelcu, o przyjście z pomocą. O powadze sytuacji został powiadomiony Pełnomocnik Starosty ds. Zarządzania Kryzysowego. Jednak po godzinie walki okazało się iż rzucone tutaj siły nie są wystarczające by mogły przeciwstawić się naturze. Oczywiście, jeśli można mówić o tym w ten sposób. Przecież nikt nie jest w stanie zatrzymać fali powodziowej. Jest to zupełnie nierealne. Dlatego wezwano na pomoc wojsko. Chodziło o zapewnienie transportu lotniczego oraz odpowiedniego sprzętu pływającego. Wkrótce utracono łączność, co praktycznie pozbawiło działające tu służby możliwości współdziałania. W późnych godzinach popołudniowych pojawił się śmigłowiec ratunkowy Policji. Ponieważ woda zalewała także sąsiednie miejscowości, skierowano go w rejon Sieniawki i Porajowa. Właśnie tamtędy płynie Nysa Łużycka, znacznie większa od Miedzianki. Jej wody także wystąpiły z koryta. Sytuacja stała się naprawdę groźna. Z jednej strony cały czas zalewane są kolejne rejony Bogatyni, z drugiej istnieje obawa wdarcia się wody do odkrywki kopalnianej. Z takim rozwojem sytuacji nie poradziłby sobie już nikt. A skutki tego byłyby niewyobrażalne. Woda wciąż wylewała się na kolejne ulice. Ponieważ nie była to zwykła leniwa fala przepływająca przez miasto, wszystko co znalazło się na jej drodze było niszczone. Siła rwącej rzeki była tak wielka, że nie mogły oprzeć się jej nie tylko stare, drewniane domy przysłupowe, jakie w większości tutaj się znajdują, ale także mosty i obudowa koryta. Woda wyrywała kamienne bloki, z jakich wykonano obudowę, a przetaczając się przez ulice zrywała asfalt, bruk, kostkę; niszcząc całkowicie zarówno same jezdnie jak i chodniki. Domy były dosłownie porywane. Ich resztki widzieli mieszkańcy Zgorzelca, gdy przepływały pod mostem Staromiejskim. Ludzie musieli szybko ewakuować się z zagrożonych rejonów. Niestety jak to zwykle bywa, zwlekali z ucieczką do ostatniej chwili. Zachowanie takie często kończyło się ich uwięzieniem. Musiały wówczas wkraczać do akcji odpowiednie służby, często z narażeniem własnego życia.
Woda szła tak szybko, że zginęło wiele zwierząt. Wszyscy, którzy przeżyli podkreślają właśnie szybkość, z jaką przetaczała się fala. Mówią, że nie mieli szans na ucieczkę i gdyby nie pomoc sami nie uratowaliby się. Trzeba stwierdzić, iż poszkodowani wyrażają się w dobrych słowach zarówno o pracownikach służb niosących pomoc podczas powodzi, jak i o ludziach niosących pomoc już w zorganizowanych tymczasowych punktach pomocy na bezpiecznym terenie. Zapewniali oni dach nad głową, ciepłe napoje, jakiś posiłek, suche ubranie. Niby nic a w tamtych okolicznościach niesamowicie potrzebne. Nie tylko dla ciała, ale przede wszystkim dla ducha. Wywoływało to poczucie bezpieczeństwa. A jest to nieocenione dla osób, którym śmierć zaglądała do oczu. Zaczęli pojawiać się pierwsi wolontariusze i osoby pragnące w ten sposób pomagać innym. W takich okolicznościach ludzie nie patrzą na siebie, patrzą na innych. Myślą jak mogą im pomóc.
Na szczęście woda przeszła i można było przystąpić do prac porządkowych i naprawczych. Krajobraz zmienił się nie do poznania. Wszędzie ruiny i śmieci. Wydawać by sie mogło rzeczą niemożliwą, aby podołać odbudowie poniesionych strat. Wtedy oczywiście jeszcze nikt nie wiedział jak wielkie są te straty. Okazało sie to dopiero po jakimś czasie. Teraz wiemy, że straty materialne w mieniu zarówno gminnym jak i prywatnym to prawie 250 mln złotych. Całkowitemu zniszczeniu uległo 11 budynków. Ponad 400 dalszych domów zostało zalanych. Jednak ich uszkodzenia są różne. Niektóre będzie trzeba rozebrać, gdyż nie najadą się do odbudowy. Niektórym wystarczy niewielki remont. Oprócz tego powstały straty na majątku przedsiębiorców w wysokości ponad 38 mln złotych. Należało posprzątać teren i wywieźć śmieci, gruz i wszystko to, co przyniosła woda. Utylizacja takiej ilości odpadów pochłonęła 9 mln zł. Oczywiście po zapewnieniu dachu nad głową poszkodowanym najpilniejszym zadaniem będzie odbudowa substancji mieszkaniowej. Ale nie mniej ważne jest odbudowanie zniszczonego koryta rzeki, ulic i chodników. Niektórych po prostu nie ma. Trzeba je wykonać praktycznie od nowa.
W pierwszych dniach po kataklizmie trzeba było zapewnić mieszkania dla poszkodowanych. Część z nich znalazło schronienie u swoich rodzin, część przygarnęli sąsiedzi. Niektórzy nie bacząc na grożące niebezpieczeństwo ani na niewygody powrócili do swoich domów by natychmiast przystąpić do ich remontów. Jednak wiele rodzin nie miało do czego wracać. Właśnie dla nich przygotowano pomieszczenia w Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi. Zamieszkało tam około 200 osób. Było to jednak rozwiązanie tymczasowe, ponieważ wkrótce miał rozpocząć się rok szkolny. W niedługim czasie udało się przenieść wszystkie te osoby do lokali zastępczych. Dzięki zaproponowanej przez Gminę dopłacie do czynszu 25 rodzin znalazło lokum u osób prywatnych. Siedemnaście rodzin zakwaterowano w niewykorzystywanym budynku na przejściu granicznym, a następne w budynku Straży Granicznej w Porajowie. Około 100 osób ulokowano w kopalnianym hotelu „Górnik”, a 40 w hotelu Ośrodka Sportu i Rekreacji. Niestety nie we wszystkich obiektach warunki były takie, jakich oczekiwali poszkodowani. Jednak na początek, mimo pewnych niedogodności, nie było tak źle. Aby poprawić ten stan rzeczy przystąpiono także do prac adaptacyjnych w budynkach Gimnazjum nr 2, gdzie postanowiono przerobić klasy na pokoje mieszkalne. Musiało to jednak zająć trochę czasu. Niemniej było to tylko kolejne czasowe miejsce pobytu dla powodzian.
Po przejściu tak wielkiej wody konieczne było usuniecie nagromadzonego mułu, padłych zwierząt oraz wielkie czyszczenie tak by nie doprowadzić do wybuchu jakiejś epidemii. Jako pierwsze do tego zadania przystąpiło Gminne Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Szybko wiadome się stało, że nie podoła ono same temu wyzwaniu. Zaczęto zatem szukać sprzymierzeńców. W sumie do współpracy przystąpiło ponad 20 podmiotów dysponujących potrzebnym sprzętem i ludźmi. Takimi siłami szybko uporano się z postawionymi założeniami i wywieziono obiekty wielkogabarytowe, które zgromadzono na odpowiednim miejscu. Na apel burmistrza do pomocy przystąpiło wojsko oraz straż pożarna z całego kraju. W sumie przy pracach tych brało udział 900 żołnierzy, m. in. z 1 Brzeskiej Brygady Saperów z Brzegu, 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej z Żagania, 23Śląskiej Brygady Artylerii z Bolesławca, 25 Brygady Kawalerii Powietrznej (helikoptery) i Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. Przybyło tutaj 1300 strażaków z województwa dolnośląskiego, małopolskiego, wielkopolskiego, opolskiego i śląskiego. Po wstępnym oczyszczeniu terenu oraz udrożnieniu ruchu kołowego i pieszego przystąpiono do rozbiórki elementów mostów i innych konstrukcji zagrażających zdrowiu i życiu mieszkańców. Zaczęto także uzupełniać dziury w nawierzchniach drogowych i w chodnikach. Aby ułatwić pracę teren podzielono na cztery strefy. Do każdej z nich skierowano inne podmioty. Tak więc nikt nikomu nie przeszkadzał. Aby uzmysłowić jak wielka była to praca podam, że w obrębie I uprzątnięto ulice: Dworską, Turowską, Strumykową, Polną, Nadbrzeżną, Spółdzielczą, Bojowników. W obrębie II posprzątano ulice: Armii Czerwonej, Plac Bohaterów Warszawy, Kościuszki, 1 Maja, Listopadową, Fabryczną, Pastwiskową, Biskupią, Zamkniętą, Zygmuntowską, Konopnickiej, Prusa, II Armii Wojska Polskiego. W obrębie III: Olgi Boznańskiej, Zamoyskiego, Kościuszki, Górną, Kolejową, Główną, Leśną. Obręb IV: Waryńskiego. Oprócz tego podobne prace wykonywano w Porajowie i Sieniawce. W sumie na miejsce składowania przewieziono ponad 27 tysięcy ton odpadów. Jest to wielkość wręcz niewyobrażalna. Dlatego też koszty związane z tą pracą także były olbrzymie.
Miasto, aby mogło normalnie funkcjonować musi przede wszystkim doprowadzić do odbudowy koryta rzeki Miedzianka. Szacowany wstępny koszt tych prac to ponad 100 mln zł. Jednak miasto nie będąc właścicielem liczy tutaj na szybkie działanie Dolnośląskiego Urzędu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Ta bowiem instytucja odpowiada za koryto Miedzianki. Najważniejsze w tym momencie dla miasta staje się odbudowa infrastruktury wodociągowej, kanalizacyjnej i zniszczonej oczyszczalni ścieków. Trzeba odbudować ponad 17 km sieci kanalizacyjnej. Przyznano na to 9 mln zł. Bardzo ważna jest też odbudowa mostów i dróg. I tutaj potrzebna jest pomoc państwa. Zniszczeniu uległo 15 km dróg i 18 mostów. Trzeba przyznać, że środki pomocowe zostały przyznane bardzo szybko i praktycznie od razu można było przystąpić do prac naprawczych. Już 13 września 2010 roku wypłacono pierwsze 10 mln zł na remonty i odbudowę infrastruktury komunalnej. Łącznie w budżecie państwa zabezpieczono 45 mln zł na prace naprawcze dla gmin z województwa dolnośląskiego. Jest to zatem największa z przyznanych kwot na rozpoczęcie prac. Druga promesa o wartości 2 mln zł została przekazana 10 lutego 2011 roku, a trzecia 12 marca 2011 roku. Ta ostatnia wynosiła 31 mln zł.
Również placówki oświatowe nie zostały oszczędzone przez powódź. Prace remontowe oszacowane zostały na prawie 3 mln zł. Na złożony wniosek o zwiększenie oświatowej subwencji ogólnej w roku 2010 Ministerstwo Edukacji Narodowej przychyliło się do tego i zwiększyło ją o 30 %, czyli dodatkowo o ponad 800 tysięcy zł. Nie są to jednak wszystkie pieniądze, gdyż kolejna transza zostanie wyznaczona po oszacowaniu szkód przez firmy ubezpieczeniowe.
Jeśli chodzi o pomoc dla osób fizycznych, to przygotowano możliwość otrzymania przez powodzian stosownych zasiłków. Pomoc ta traktowana była jako rekompensata poniesionych strat. O ten rodzaj pomocy państwowej mogły ubiegać się osoby poszkodowane w powodzi niezależnie od wielkości ich przychodów. Pod uwagę brana była tylko skala zniszczeń. Przyznane pieniądze wypłacane były przez Ośrodki Pomocy Społecznej. Podstawowy zasiłek w kwocie do 20 tysięcy zł wypłacano w przypadku, gdy ocena zniszczeń wykazywała, iż kwota ta wystarczy do przeprowadzenia remontu. Co najważniejsze, aby pieniądze zostały wypłacone nie potrzebne były żadne procedury, wystarczała tylko decyzja samorządu. Zasiłek przekraczający 20 tysięcy zł, ale nie większy niż 100 tysięcy zł wypłacano na podstawie oceny rzeczoznawcy wskazanego przez wojewodę. Przy tak dużej kwocie wymagane już jest rozliczenie pieniędzy fakturami. Z tym, że poszkodowany może zużytkować te pieniądze na zakup działki budowlanej i budowę nowego domu w miejscu innym niż stał budynek zalany przez wodę. Była to forma zachęty by ludzie przenosili swoje domostwa w miejsca bezpieczniejsze. Oprócz przedstawionych zasiłków powodzianie otrzymali po 6 tysięcy zł na tzw. przeżycie.
W sumie kilka dni po powodzi wypłacono 1156 zasiłków na kwotę prawie 4,5 mln zł. Do dnia dzisiejszego w ramach pomocy remontowej w postaci zasiłków do 20 tysięcy zł wypłacono 5,2 mln zł. Gmina złożyła także wniosek na wypłatę prawie 25 mln zł w ramach zasiłków w przedziale 20 do 100 tysięcy zł ( wliczono tutaj także wnioski do 300 tysięcy zł). Wypłacono także kwotę 800 tysięcy zł, będącą pomocą przekazaną przez Elektrownię i Kopalnię „Turów”. Rada Miasta w Głogowie przekazała ponad 70 tysięcy złotych z przeznaczeniem na bieżące prace porządkowe. Pomoc udzielona do tej pory, jak i wciąż udzielana jest o wiele większa, ponieważ środki przekazują nie tylko instytucje państwowe, ale także osoby prywatne. Nie sposób tego oszacować, ponieważ często nie są to pieniądze a dary w postaci środków czystości, lekarstw, ubrań itp. Na podsumowanie ostateczne wielkości udzielonej pomocy przyjdzie jeszcze pora. Nie nastąpi to jednak zbyt szybko. Bo i skala zniszczeń, a co za tym idzie skala prowadzonych prac budowlanych jest olbrzymia.
Burmistrz Bogatyni, Pan Andrzej Grzmielewicz, rozesłał tysiące listów z prośbą o pomoc. Wiele firm i instytucji już odpowiedziało na ten apel. A tak, jak wspomniałem wcześniej, nie zawsze w ramach pomocy trzeba przekazywać pieniądze. Burmistrz poprosił wierzycieli gminy o rozłożenie na dogodne warunki spłaty lub umorzenie kredytów, jakie gmina zaciągnęła wcześniej. Poprosił także sklepy i hurtownie o dostarczanie w miarę możliwości materiałów budowlanych potrzebnych do odbudowy, czy narzędzi wykorzystywanych przy tych pracach. Ukazał, że potrzebne są zarówno ubrania, leki, sprzęt gospodarstwa domowego i wszystko, co konieczne jest do życia. Poprosił, by każdy sprawdził czy nie może w jakiś sposób pomóc potrzebującym mieszkańcom gminy. Szukał też darczyńców mogących wyposażyć wyremontowane szkoły. Nieraz pomoc może być okazana w sposób wydawałoby się niecodzienny. Choćby poprzez wypożyczenie czy podesłanie w czasowe użytkowanie środków transportu czy maszyn budowlanych. Trzeba powiedzieć, że apel burmistrza spotkał się z bardzo dużym zrozumieniem. Już po kilku dniach zaczęły napływać środki żywnościowe, artykuły chemiczne, środki czystości, środki higieniczne itp. Niektórzy wpłacali jednak na konto Urzędu Gminy pieniądze, uważając, że sposób ich wydatkowania gmina określi najlepiej. W sumie wpłynęło 4 mln zł. Pewną formą pomocy był wolontariat. Przyjechało tutaj ponad 400 osób z Polski, Niemiec, Czech i Słowacji. Pomagali oni zarówno przy sprzątaniu, pracach budowlanych, jak i przy rozdziale darów czy pomaganiu ludziom potrzebującym, nawet jeśli miało to być tylko towarzyszenie im, co nieraz dodawało otuchy i było nie mniej ważne niż wykonanie konkretnej pracy.
Trzeba powiedzieć, że mieszkańcy nie byli pozostawieni sami sobie, po przejściu wody. Cały czas organizowane są spotkania z władzami, podczas których uzyskują oni odpowiedzi na wiele istotnych pytań. Pierwsze takie spotkanie odbyło się już 10 września 2010 roku. Organizatorem tego spotkania było Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Lokalnych. Przekazano wówczas wiele wiadomości odnośnie pomocy, jaką mogą uzyskać poszkodowani. Problem stanowiło wtedy choćby utrata dowodów osobistych czy innych dokumentów. Było wiele pytań o zwolnienia z czynszu, umorzenie podatków. Ludzi interesowało co będzie z nauką dzieci, jak będzie można dojechać do szkół. Było oczywiście wiele próśb o pomoc. Zdarzali się jednak tacy, którzy prosili tylko o podstawienie kontenera na śmieci. Mówili oni, że inni zostali tak pokrzywdzeni, iż im wystarczy pomoc w wywiezieniu śmieci. Czyż nie jest to piękna postawa. Dla dzieci najgorsze, co mogło się przydarzyć to zniszczenia jakim uległy szkoły. Najbardziej ucierpiała Szkoła Podstawowa nr 1. Praktycznie od podstaw trzeba było wykonać blok żywienia, szatnię i toalety. Klasy w zasadzie nie ucierpiały. Zatem naukę w nieco utrudnionych warunkach będzie tutaj można prowadzić uważając tylko na bezpieczeństwo dzieci podczas wciąż prowadzonych prac remontowych. Posiłki będą dowożone i wydawane w świetlicy. Wydaje się to paradoksalne, ale szkoły, które nie zostały zalane w czasie powodzi, także musiały przejść remonty. Dotyczy to Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi oraz Gimnazjum nr 1.
To właśnie w nich ulokowano poszkodowanych oraz mundurowych niosących pomoc. Pobyt kilkuset osób nie mógł nie wpłynąć na stan tych obiektów. Jednak po wykonaniu prac remontowych najada się one do użytkowania. Bardzo ważną i pilną staje się sprawa naprawy dróg dojściowych do szkół. Niestety nie uda się tego dokonać w krótkim czasie. Trzeba zatem będzie uczulić rodziców jak i dzieci aby uważały idąc do lub ze szkoły. Uczniowie, których rodzice otrzymali zasiłek w wysokości 6000 złotych, dostali zasiłek powodziowy na cele edukacyjne opiewający na 1000 złotych. Wypłacono także wyprawki szkolne dla niektórych dzieci, z rodzin o niskich dochodach. W miarę możliwości poszkodowane dzieci otrzymają także podręczniki oraz przybory szkolne.
Mimo tych wszystkich niedogodności rok szkolny rozpoczęto zgodnie z planem 1 września. Naukę rozpoczęło ponad trzy tysiące uczniów. Jednak część z nich początek roku szkolnego rozpoczęło na Zielonej Szkole we Wrocławiu. Niektóre dzieci a nawet ich rodzice skorzystali z pomocy zorganizowanej przez Bogatyński Ośrodek Kultury. To właśnie tutaj spływało wiele ofert pomocy polegającej na przyjęciu osób poszkodowanych na zorganizowany odpoczynek. Oferty takie pochodziły od osób prywatnych jak i firm i instytucji. Było ich ponad 300. Pozwoliło to chociaż na chwilę zapomnieć o tym co się tutaj wydarzyło. Chociaż na chwilę zawitał uśmiech na wielu twarzach.
Dużą pomocą wykazała się Caritas Polska. Już na drugi dzień po powodzi wysłano pierwsze transporty z pomocą. Wiadomo, że na początku najważniejsze potrzeby to woda pitna i chleb. Faktycznie ludzie potrzebowali wtedy tych podstawowych produktów. Dopiero później potrzebne były środki czystości, śpiwory czy koce. Później to znaczy już nazajutrz. Działać tutaj trzeba było szybko. Jednak po zabezpieczeniu najpilniejszych potrzeb i w momencie, kiedy do pomocy włączyli się inni Caritas zmieniło kierunek pomocy. Jeszcze w sierpniu zorganizowane zostały kolonie dla dzieci. Było to na tyle ważne, że rodzice mogli w tym czasie, będąc pewni bezpieczeństwa swoich pociech, przystąpić do prac porządkowych. Przed rokiem szkolnym dzieci otrzymały także 300 tornistrów z wyposażeniem. Organizacja taka jak Caritas ma duże doświadczenie w niesieniu pomocy potrzebującym oraz dobrze rozbudowane struktury umożliwiające niesienie tej pomocy. Nie ma zatem co się dziewic, że wszystko szło sprawnie i prawidłowo. Jednak organizacja ta ma, w odróżnieniu od podobnych jeszcze jedną zaletę. Otóż potrafi ona zapewnić opiekę duchową, która jest nie mniej ważna od materialnej. Czasami nawet ważniejsza. Ludzie, zwłaszcza starsi potrzebują posługi duszpasterskiej tak samo jak chleba. Pozwala to im przetrwać ciężkie chwile. W obliczu tak wielkiego nieszczęścia powodzian odwiedził biskup legnicki Jego Ekscelencja Ks. Stefan Cichy. Odprawił on mszę świętą. Ponieważ uczynił to 13 sierpnia, zaledwie kilka dni po powodzi, miało to duży wydźwięk wśród umęczonych ludzi.
Kolejną formą pomocy objęto przedsiębiorców, którzy ponieśli straty w majątku firmowym. Na odbudowę majątku trwałego lub obrotowego utraconego w wyniku powodzi będą mogli oni ubiegać się o nieoprocentowane pożyczki do kwoty 50 tysięcy złotych. Z kolei z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych mogą dodatkowo uzyskać, również nieoprocentowane pożyczki, z przeznaczeniem na wypłatę wynagrodzeń dla swoich pracowników.
Urząd Skarbowy poinformował o możliwości skorzystania z różnych zwolnień podatkowych. Najważniejsze jednak jest to, że otrzymana pomoc finansowa ze środków budżetu państwa lub budżetów samorządów, podlega zwolnieniu z podatku. I to bez ograniczeń kwotowych. Środki finansowe pochodzące z takiej jednorazowej pomocy są wyłączone z opodatkowania.
Dodatkowo z inicjatywy lokalnych przedsiębiorców, w dniu 27 sierpnia 2010 roku, powstało Stowarzyszenie Przedsiębiorców Ziemi Bogatyńskiej 2010. Ma ono na celu wzajemne wspieranie się przy odbudowie firmy i pomoc w odzyskaniu zdolności samodzielnego działania. Pierwsze działania dotyczą uregulowaniu spraw związanych z Urzędem Skarbowym, Zakładem Ubezpieczeń Społecznych czy Urzędem Pracy. Dlatego też zorganizowano wspólne spotkanie z przedstawicielami tych instytucji oraz władz samorządowych. Zostały tam omówione zasady współpracy w tak nietypowych warunkach.
Po miesiącu od powodzi sytuacja została wstępnie opanowana. Oczyszczono miasto, naprawiono prowizorycznie ważniejsze elementy infrastruktury potrzebnej do funkcjonowania miasta oraz zabezpieczono niebezpieczne miejsca. Zaczęto prace naprawcze i remontowe. Ruszyły już szkoły. Całość prac musi przyspieszyć ze względu na zbliżająca się zimę. W ramach uzyskanych środków z 10 milionowej promesy uzyskanej z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji rozpoczęto odbudowę ciągów pieszych i jezdnych oraz odtwarzanie sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, wzdłuż koryta rzeki Miedzianka. Aby pozyskać kolejne fundusze gmina Bogatynia złożyła wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Chodzi o kwotę 1,2 mln złotych potrzebnych na odbudowę zniszczonej sieci kanalizacji deszczowej. W ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich podjęto próbę pozyskania 2,3 mln złotych na odbudowę instalacji wodociągowej i kanalizacyjnej w Porajowie. O kolejne 1,8 mln złotych gmina wystąpiła do Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych. W ramach tych pieniędzy planuje się wykonać przebudowę ulic: II Armii Wojska Polskiego, Daszyńskiego, Zygmuntowskiej oraz Pastwiskowej.
Rozsądek nakazuje najpierw odbudować koryto rzeki Miedzianka. Niestety nie jest to takie proste. Głównie ze względu na olbrzymi wymiar finansowy. Ponieważ rzeka zarządzana jest przez Urząd Marszałkowski we Wrocławiu, to on odpowiada za sprawy związane z odbudową koryta rzeki oraz właściwy stan jego utrzymania. Niestety ostatni remont murów obudowy miał miejsce prawie sto lat temu. Ostatnimi laty prowadzono prace remontowe zabezpieczeń, ale jak się okazało niewiele z tego wyszło. Obecnie rozpoczęto prace zmierzające do udrożnienia koryta Miedzianki. Za stan koryta rzeki Miedzianka odpowiada Dolnośląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu poprzez swój Oddział we Lwówku Śląskim. To właśnie oni muszą ponieść podstawowe koszty związane z naprawą i budową nowych murów oporowych. Ze względu na koszty gmina dołoży się do tej inwestycji. Prace przy regulacji rzeki nawet tak małej jak Miedzianka potrwają wiele lat, zatem postanowiono podzielić je na dwa etapy. W pierwszym będą prowadzone prace naprawcze, których wykonanie konieczne jest natychmiast. Chodzi tutaj o 270 metrów murów oporowych. Wartość tych prac wyceniono na 3 mln złotych. W drugim etapie przeprowadzi się całkowitą odbudowę koryta Miedzianki. Dlatego też prace te zaplanowano na okres późniejszy.
Aby usprawnić komunikację w mieście ogłoszono w dniu 8 października 2010 roku przetarg na kompleksową odbudowę obiektów mostowych. W wyniku powodzi miasto straciło 16 mostów i 15 kładek. Postanowiono, że do 10 grudnia 2010 roku zostanie odbudowanych 11 mostów. Nowo zbudowane obiekty muszą swoją architekturą nawiązywać do otoczenia. Niezbędne zatem będzie uzyskanie pozytywnej opinii Konserwatora Zabytków.
W budynku przy ul. Polnej zaadoptowanym na potrzeby mieszkalne zaplanowano wykonanie do końca października 13 mieszkań jedno, dwu, trzy i czteropokojowych. Natomiast w budynku przy ul. Daszyńskiego 28 mieszkań. Będą to mieszkania dla potrzeb tymczasowego zakwaterowania powodzian. Aby jednak stan tymczasowości nie przekształcił się w ciągłość w dniu 6 października 2010 roku ogłoszono przetarg na uzbrojenie terenu w rejonie ulic Świerczewskiego i Pocztowej. Zbudowane tam zostanie 52 bliźniaki. Pozwoli to na uzyskanie 104 samodzielnych mieszkań. Kolejne 80 mieszkań powstanie w planowanych do budowy trzech budynkach przy ul. Marii Curie Skłodowskiej. Budynki te będą w części parterowej posiadały mieszkania przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Oprócz tego powstaną tu miejsca parkingowe. Całość tej inwestycji ma kosztować 12 mln złotych. Z kolei przy ul. Wyczółkowskiego zaplanowano wybudowanie czterokondygnacyjnych budynków komunalnych, co jeszcze bardziej zmniejszy kolejkę oczekujących na własne lokum.
Dnia 23 września po raz drugi odbyło się spotkanie mieszkańców Bogatyni z burmistrzem miasta, zorganizowane przez Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Lokalnych. Wszystkich bardzo interesowały sprawy przebiegu remontu ulic. Największe jednak zainteresowanie wywołał wykład inż. Marka Laskowskiego, autora technologii osuszania domów po powodzi. Temat ten był jak najbardziej na czasie.
Niestety zima ma swoje prawa i nic na to nie można poradzić. Pogoda nieco krzyżuje założenia w odbudowie miasta. Ale dzięki swojemu poświeceniu podczas powodzi oraz zaangażowaniu w okresie późniejszym, z 74 procentowym poparciem, wybory wygrał pan Andrzej Grzmielewicz i to on został burmistrzem. Ludzie widząc jego zachowanie w obliczu sierpniowej tragedii mają do niego zaufanie. Wygląda, że wszyscy są zadowoleni, zarówno wyborcy jak i sam burmistrz.
Dnia 10 listopada 2010 roku w Bogatyńskim Ośrodku Kultury zorganizowano konferencje, podczas której ogłoszono wyniki konkursu na odbudowę infrastruktury miejskiej. Zaprezentowano wówczas wizualizacje mostów po ich odbudowie. Mimo, że podobne to jednak mosty będą różniły się między sobą. Będą miały różne wykończenie i oświetlenie.
W dniu 16 grudnia 2010 roku, a więc krótko przed świętami, przekazano powodzianom 18 nowych mieszkań. Powstały one w wyniku adaptacji pomieszczeń w dawnej szkole podstawowej nr 2. Kolejne 22 mieszkania oddane będą zaraz po nowym roku. Przeprowadziło się tu część rodzin z budynku na przejściu granicznym. Teraz są bliżej ludzi i jak mówią warunki są tu bez porównania lepsze.
Dnia 8 stycznia 2011 roku w Filharmonii Opolskiej miał miejsce koncert charytatywny dla Bogatyni. Zorganizowali go przedsiębiorcy z Business Center Club, Lions Club Opole oraz Opolskiej Izby Gospodarczej. Impreza ta przyniosła dochód w wysokości 135 tysięcy złotych. Postanowiono, że pieniądze te będą rozdysponowane wśród najbardziej potrzebujących. Oprócz tego cementownia „Górażdże” darowała 27 ton cementu. Zostanie on dostarczony do Bogatyni.
W dniu 21 stycznia 2011 roku samorząd przekazał kolejne 13 mieszkań z obiecywanych wczesnej. A więc następne rodziny mogły zamieszkać w przyzwoitych warunkach. Ponieważ jednak zima okazała się mroźna prace przy odbudowie ulic zostały spowolnione a nawet zatrzymane. Nie ma sensu wyrzucać pieniędzy w błoto. Wiadomo, że położone w takich warunkach nawierzchnie, na wiosnę będą nadawały się tylko do remontu.
W sobotę 29 stycznia 2011 roku Bogatynię odwiedził Wojewoda Dolnośląski Aleksander Marek Skorupa. Zapoznał on się z aktualną sytuacją w mieście oraz omówił dwie bardzo ważne sprawy. Miasto Bogatynia zgłosiło wniosek do MSWiA o udzielenie pomocy finansowej na odbudowę zniszczonych mostów i ulic Kościuszki i Głównej. Drugą ważną sprawą była gospodarka odpadami. Ze względu na duże nagromadzenie odpadów popowodziowych konieczne są działania niestandardowe.
Minęła zima, można znowu ruszyć z pracami przy odbudowie zniszczonego miasta. Warto jednak spojrzeć jeszcze na zniszczoną substancje zabytkową. Bogatynia to zagłębie domów przysłupowych. Ponad 200 z nich w mniejszym lub większym stopniu zostało uszkodzonych. Aby je zachować zachodzi potrzeba wykonania pilnych prac remontowych. Pilnych nie znaczy jednak byle jakich. Prace te muszą zostać przeprowadzone fachowo, a co za tym idzie przez specjalistyczne firmy zajmujące się remontami takich obiektów. Oznacza to jedno. Wzrost kosztów. I to znaczący wzrost. Szacuje się, że wyniesie on średnio 3,5 mln złotych netto na obiekt. Zatem gdy przemnożymy to przez ilość obiektów wyjdzie olbrzymia kwota, przekraczająca możliwości finansowe zarówno gminy jak i prywatnych właścicieli. Dlatego dnia 19 kwietnia 2011 roku odbyło się w Bogatyni spotkanie w sprawie ratowania zabudowy łużyckiej. Przybyła na nie Wicewojewoda Dolnośląski Pani Ilona Antoniszyn - Klik. W spotkaniu uczestniczył także konserwator zabytków Wojciech Kapałczyński. Są to trudne rozmowy zarówno ze względu na koszty tych prac jak i na samo zapatrywanie właścicieli poszczególnych obiektów. Niestety, jeśli osoba mieszkająca w takim obiekcie nie jest w stanie pokryć kosztów remontu to na pewno nie będzie ona zainteresowana prowadzeniem takich prac. Na nic zdadzą się zapewnienia władz o szykowanej pomocy. Zwłaszcza, że mieszkańcy ci to przeważnie ludzie starsi, już niepracujący. A jak wiadomo w tym wieku prawie żaden człowiek nie myśli już o planach wybiegających w przyszłość.
Aby jednak pokazać, że można podjęto decyzję o odremontowaniu dwóch domów. Pierwszy dom przy ul. 1 Maja w Bogatyni zostanie wyremontowany na koszt gminy. Koszt tego przedsięwzięcia obliczono na 3,5 mln złotych. Pojawił się już pierwszy problem. Część mieszkań w budynku należy do osób prywatnych. Trzeba zatem najpierw je przejąć. Nie oznacza to jednak automatycznego wykupu. Niektóre z mieszkających tam osób chętnie zamienią się na inny, nowy lokal. Drugi budynek położony przy ul. Strumykowej chce przejąć od gminy fundacja zajmująca się promocją domów przysłupowych. Zamierza ona także przejąć podobny dom po niemieckiej stronie. Oba wyremontowane obiekty stały by się centrami informacji i promocji krainy przysłupowej. Pieniądze na remont zarówno domu w Polsce jak i w Niemczech musi zdobyć sama fundacja. A jest nią Południowo – Zachodnie Forum Samorządu Terytorialnego „Pogranicze” w Lubaniu.
Niektórzy mówią, że od przybytku głowa nie boli. Niestety, jeśli chodzi o ilość posiadanych zabytków, które nie są budowlami zbyt trwałymi, głowa może rozboleć. Wszyscy bowiem mówią o konieczności zachowania ich dla przyszłych pokoleń. Jednak ci „wszyscy” ani nie dadzą na ten cel pieniędzy, ani (nie wiadomo czy to nie jest gorsze) nie mają pojęcia o życiu w takim budynku. Oni bowiem na co dzień mieszkają w nowoczesnych, w porównaniu do domów przysłupowych, mieszkaniach. Nie martwią się, że wciąż trzeba prowadzić w nich prace remontowe, których wyniki nie starczają na zbyt długo. A może wyjściem z tej sytuacji, i to kto wie czy nie najlepszym, byłoby po prostu stworzenie skansenu budownictwa łużyckiego, w którym zachowałoby się wybrane domy. Pozwoliłoby to na przetrwanie tego rodzaju budownictwa. Wszystkich bowiem domów i tak nie jesteśmy w stanie uratować. Po prostu nie stać nas na to. A w skansenie domy byłyby odwiedzane przez turystów, co pozwoliłoby na pozyskiwanie środków na bieżące koszty ich utrzymania. Natomiast mieszkających w nich ludzi przeniesiono by do nowych mieszkań. A jestem pewien, że nie mieliby oni o to żadnych pretensji. Dlatego może warto jednak zastanowić się nad myślą o założeniu skansenu w tym rejonie. Tym bardziej, że taki skansen mógłby być połączony z podobnym położonym po drugiej stronie Nysy i skomunikowany mostem. Na pewno byłaby to niesamowita atrakcja: Międzynarodowy skansen budownictwa łużyckiego.
Po zimie ponownie powrócił problem ważności zadań jakie należy zrealizować w pierwszej kolejności. Najważniejsze z nich to bez wątpienia wykonanie w Bogatyni odbudowy koryta rzeki Miedzianka. Co prawda taka powódź jak ta z sierpnia 2010 roku nie zdarza się często, ale może się powtórzyć. Dlatego dobrze się stało, że w kwietniu 2011 roku podpisano porozumienie pomiędzy Zarządem Województwa Dolnośląskiego a Krajowym Zarządem Gospodarki Wodnej. Zobowiązuje ono strony do opracowania do końca roku 2012 ekspertyz technicznych aktualnego stanu koryt rzek Miedzianki i Witki.
Pozwoli to na stworzenie harmonogramu rewitalizacji tych rzek. Pieniądze potrzebne na przeprowadzenie tych prac są duże, bo cały koszt zamknie się w kwocie 2 mln złotych. Jednak koszty te zostaną pokryte ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ponieważ koszt odbudowy koryta Miedzianki na dzień dzisiejszy, według oceny zarządcy rzeki, czyli Dolnośląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych ma wynieść około 190 mln złotych, gmina Bogatynia zdecydowała się uczestniczyć finansowo w tym przedsięwzięciu. Pierwsze prace naprawcze zostały wykonane przez gminę zaraz po powodzi. Były to jednak prace, których efekty są tymczasowe. Polegały one przede wszystkim na zabezpieczeniu rzeki. Na poprawie bezpieczeństwa ludzi. W końcu rzeka Miedzianka pylnie samym środkiem miasta, a wzdłuż jej koryta biegną ciągi piesze i ulice. Zapewne wszyscy orientują się, że prace prowadzone w korycie rzeki są nieporównywalne w stosunku do prac przy murowaniu zwykłego murka oporowego. Poza tym obecnie mało firm budowlanych ma fachowców potrafiących prowadzić takie prace. A niestety gotowe projekty wykonane przez gminę kilka lat temu, po powodzi straciły swoją aktualność. Wszystko trzeba zaczynać od początku.
Podsumowując to, co napisałem trzeba przyznać, że szkody wyrządzone przez powódź jaka nawiedziła Bogatynię w sierpniu 2010 roku, wyrządziła szkody tak olbrzymie iż sama gmina nie jest w stanie ich udźwignąć. Jednak uruchomione programy pomocowe pozwalają wspólnymi siłami powolutku odbudowywać miasto, które dzięki prowadzonym pracom staje się, o paradoksie, coraz piękniejsze. Zmienia się nie do poznania z dnia na dzień. A i ludzie mieszkający tutaj zmieniają swoje nastawienie do życia. Są coraz weselsi i z optymizmem patrzą w przyszłość. Powstają nowe podmioty gospodarcze. Coraz mniej mieszkańców myśli o wyprowadzeniu się stąd. Oby doprowadzić do końca prace przy odbudowie koryta rzeki Miedzianka to jest nadzieja, że w razie wielkiej wody, w przyszłości nie powtórzy już się taka tragedia. A i skala zniszczeń będzie o wiele mniejsza.
Krzysztof Tęcza
Materiały potrzebne do powyższego opracowania autor uzyskał z Urzędu Miasta i Gminy Bogatynia, z punktu Informacji Turystycznej w Bogatyni, a także od mieszkańców miasta Bogatynia, którzy doświadczyli na własnej skórze tego, co działo się tam podczas powodzi. Dużą pomoc przy zdobywaniu materiałów okazał także pan Marcin Kiersnowski, szef Biuletynu Informacyjnego Miasta i Gminy Bogatynia, w którym zamieszczane są komunikaty o aktualnym stanie prowadzonych prac remontowych oraz o zdobywanych na nią środkach finansowych.
Oddział PTTK „Sudety Zachodnie” w Jeleniej Górze, kultywujący tradycje, dorobek i zwyczaje PTTK, szkolący przewodników sudeckich nieprzerwanie od 1953 r., posiadający stałe upoważnienie Wojewody Dolnośląskiego do prowadzenia szkolenia przewodników turystycznych, górskich (Decyzja nr 6/99 z dnia 11.10.1999 r.) przyjmuje zapisy na kurs dla kandydatów na przewodników turystycz-nych, górskich na obszar Sudetów III klasy.