W niedzielę 23 lutego 2020 roku Zarząd Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” w Jeleniej Górze zaprosił chętnych na pierwszą w tym roku oficjalną wycieczkę Rajdu na Raty. Może nie byłoby w tym fakcie nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że Rajd na Raty w roku obecnym prowadzony jest już po raz pięćdziesiąty. Tak, pierwsza wycieczka miała miejsce równo pięćdziesiąt lat temu.
Foto: Krzysztof Tęcza
Imprezę zainicjował nieżyjący już Teofil Ligenza vel Ozimek, który chciał w ten sposób zachęcić osoby chętne do aktywności fizycznej a nie znające terenu do wyjścia z domu i spędzania niedzieli wraz z innymi na łonie natury. Pierwsze wycieczki wyglądały nieco inaczej niż obecnie. Wtedy przede wszystkim mało który uczestnik posiadał odpowiednie wyposażenie turystyczne. To były czasy, kiedy trudno było kupić cokolwiek związane z uprawianiem turystyki. Dlatego zdarzały się wycieczki, w których uczestnicy ubrani byli tak jak w tygodniu, szli w pantoflach, w ręku trzymali torbę lub siatkę z drugim śniadaniem. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. Wszyscy byli zadowoleni, że mogą wyrwać się z miasta, że mogą spędzić mile czas wśród takich samych zapaleńców jak i oni. A trzeba wiedzieć, że w tamtych czasach mało było ludzi znających okolice na tyle by móc bezpiecznie poprowadzić grupę. PTTK posiadało tzw. kadrę programową czyli osoby odpowiednio przeszkolone, które zdały stosowne egzaminy uzyskując uprawnienia do prowadzenia grup turystycznych, ale osób takich nie było zbyt dużo. Dlatego komandor Rajdu, tak jak i dzisiaj, prowadzi największą ilość wycieczek w roku. Wtedy także był problem ze znalezieniem chętnych do poprowadzenia niedzielnych wycieczek. Wszyscy prowadzący robili to w czynie społecznym nie otrzymując za to żadnego wynagrodzenia. Dzisiaj nazywamy to wolontariatem. W pierwszych latach Rajdu była stała ekipa prowadzących. Nieco później dochodzili do nich młodzi, zwerbowani przez profesora. Oczywiście najpierw zdawali oni egzaminy by otrzymać stosowne uprawnienia. W tamtych czasach wycieczki były prowadzone przez przodowników turystyki pieszej, dzisiaj najczęściej prowadzą je przewodnicy sudeccy albo przodownicy turystyki górskiej.
W pierwszych latach impreza zyskiwała powodzenie, mimo konkurencji w postaci wycieczek organizowanych pod hasłem „W niedzielę nie ma nas w domu” prowadzonych przez śp. Mieczysława Holza. Były czasy kiedy zakończenia cyklów rocznych organizowano w schroniskach i były one dwudniowe. Zdarzały się także tzw. zloty gwiaździste polegające na tym, że jednocześnie prowadzono kilka tras zaczynających się w różnych punktach tak by spotkać się w jednym miejscu. Z roku na rok w wycieczkach brało udział coraz więcej osób. Coraz więcej przystępowało do organizowanych konkursów krajoznawczych. Wielu z uczestników wycieczek kończyło stosowne kursy i zdawało egzaminy zasilając szeregi kadry programowej. Później nastał czas zastoju. Wycieczki nie były już tak liczne ale i zaczęło brakować kadry. Na szczęście w ostatnich latach sporo osób z tych, którzy zdali egzaminy na przewodników sudeckich zadeklarowało chęć prowadzenia kolejnych wycieczek. Jest to o tyle istotne, że są to ludzie młodzi, więc możemy patrzeć w przyszłość z optymizmem.
Dawniej wycieczki były prowadzone tylko po terenach nizinnych co przy ich organizacji nie ułatwiało życia gdyż, jak wiemy, mieszkamy w terenie górskim. Udawało się to tylko dzięki istniejącym wówczas dobrym połączeniom komunikacyjnym. Dzisiaj sporą bolączką jest właśnie brak owych połączeń. Chociaż okresowo, w okresie letnim, pojawiają się ciekawe połączenia, dzięki którym można zaplanować trasy do naszych sąsiadów Czechów i Niemców. Obecny komandor Rajdu Wiktor Gumprecht przygotowuje sporo wycieczek autokarowych, zarówno jedno, jak i wielodniowych. Organizowane są także wycieczki zagraniczne. Cieszą się one sporym powodzeniem.
Założeniem było by wycieczki miały 10-12 km długości. Dzisiaj, ze względu na wyedukowanie turystyczne uczestników, trasy te oscylują w granicach 12-18 km. Trafiają się także wycieczki ponad 20-kilometrowe, jednak zamieszczane są wówczas komunikaty, że są to trasy przeznaczone dla wytrawnych turystów. Prowadzone są także wycieczki wspólne np. z turystami wałbrzyskimi, współprowadzone przez naszych działaczy i działaczy z Oddziału PTTK w Wałbrzychu.
Tegoroczny Rajd na Raty, ze względu na jubileusz, będzie miał uroczystą oprawę jeśli chodzi o jego zakończenie. Nasz oddział PTTK, dzięki przychylności miasta Jelenia Góra, Starostwa Powiatowego w Jeleniej Gorze i Urzędu Marszałkowskiemu we Wrocławiu, szykuje odpowiednią oprawę grudniowego spotkania. Będzie przeprowadzony konkurs krajoznawczy, podsumowania, wspomnienia. Na uroczystość przygotowane zostanie wiele, wiele upominków. Aby jednak dobrze wypaść w statystyce trzeba uczestniczyć w organizowanych przez cały rok wycieczkach. Ważnym jest fakt, że wycieczki te są przeprowadzane niezależnie od warunków pogodowych.
Foto: Krzysztof Tęcza
***
Pierwsza tegoroczna wycieczka, poprowadzona przez Wiktora Gumprechta, odbyła się na trasie: Siedlęcin – „Perła Zachodu” – Polana Śledziowa – Jelenia Góra.
W Siedlęcinie turyści, dzięki uprzejmości sołtysa pana Mariana Tyki, który dysponuje kluczami do świątyń, podziwiali wnętrza kościoła p. w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy oraz św. Mikołaja. Pierwszy obiekt to dawny kościół ewangelicki, wzniesiony pod koniec XVIII wieku, salowy, wyposażony w empory zwiększające ilość miejsc siedzących, co w tamtym okresie dla wiernych było ważną sprawą. Początki drugiego obiektu sięgają końca wieku XIV.
Foto: Krzysztof Tęcza
Po drodze była okazja wypatrzenia w murze ogrodzenia domu przy ul. Długiej 20 krzyża pokutnego (pojednania) z rytem siekiery. Obiekt ten często jest pomijany przez turystów gdyż kolorystycznie zlewa się z bielą muru.
Tym razem nie zaplanowano wizyty w Wieży Książęcej. Obejrzano ja tylko z zewnątrz. Wiązało się to z brakiem czasu, ponieważ w ostatniej części wędrówki zaplanowane było ognisko i pieczenie kiełbasek. Pierwsza przerwa na odsapnięcie została zarządzona w Gościńcu PTTK „Perła Zachodu”. Praktycznie nie ma osoby, która by nie kojarzyła tego obiektu. Jest to miejsce niedzielnych spacerów mieszkańców Jeleniej Góry. Można tutaj dotrzeć zarówno od Siedlęcina jak i Jeleniej Góry. Najważniejszym jednak jest, że pracująca tu obsługa jest niezwykle miła i nie zdarza się by ktoś nie mógł skorzystać z gościny. Jest to ważne w razie kiepskiej pogody, tak jak dzisiaj. Całą drogę pada deszcz. Tutaj nawet jak trafimy na wesele, gospodarze znajdą dla nas jakiś kącik byśmy mogli się ogrzać.
Najważniejszą częścią pierwszej wycieczki było ognisko. Rozpalono je w miejscu specjalnie do tego przygotowanym. Ustawiona na polance drewniana wiata pozwala na zjedzenie przyniesionego prowiantu i wymianę zdań niezależnie od panującej pogody.
Pierwsza wycieczka zakończyła się po dotarciu do Jeleniej Góry. Wszystko wskazuje, że mimo siąpiącego cały czas deszczyku, była udana. Świadczy o tym frekwencja – obecnych było 52 osoby.
Krzysztof Tęcza