W dniu 23 lutego 2025 roku rozpoczął się już kolejny 55. „Rajd Na Raty” organizowany przez nasz Oddział „Sudety Zachodnie”. Jestem jego gorącym zwolennikiem i uczestnikiem. W przyszłym roku przypada też okrągła 80. rocznica powstania naszego Oddziału. Z tych okazji chciałem podzielić się z PT. Czytelnikami moimi wspomnieniami związanymi z RNR.
![]() Fot. 1. 1970. Kórnik - przed wejściem do zamku. Pierwszy z prawej autor. |
Wędrowanie miałem we krwi „od zawsze”. Będąc w II klasie Liceum Ogólnokształcącego w Miliczu brałem udział w turystycznych wycieczkach rowerowych mojej klasy, organizowanych przez naszego wychowawcę Profesora Romana Brzuszka, po Dolinie Baryczy. W 1970 roku zwiedziliśmy m.in. Cieszków (notowany od 1241 roku, dawne miasteczko, kościół katolicki i poewangelicki, miejsce zimowania nietoperzy), Trzebicko (wieś notowana już w 1241 roku, drewniany kościół z 1571 roku – zabytek śląskiego budownictwa sakralnego), Sułów (dawne miasteczko, kościół katolicki i poewangelicki – oba o konstrukcji ryglowej, barokowy pałac) czy Rudę Sułowską. W tym samym roku uczestniczyłem w wycieczce szkolnej do Poznania i Kórnika. Oczywiście zwiedzaliśmy zamek w Kórniku (fot. 1) oraz pawilony Międzynarodowych Targów Poznańskich. Jak pamiętam w moim Liceum działało szkolne koło PTTK i właśnie z nim przebywałem na zimowisku w Jeleniej Górze na początku stycznia 1971 roku. Zwiedzaliśmy wówczas samą Jelenią Górę, Karpacz i wędrowaliśmy po Karkonoszach zimą. Być może już wtedy należałem do Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, ale nie zachowało się żadne potwierdzenie tej przynależności. Natomiast podczas pełnienia służby wojskowej w latach 1973-1975 udało mi się utworzyć w Łużyckiej Brygadzie Wojsk Ochrony Pogranicza w Lubaniu nieformalną grupę turystyczną 10-15 żołnierzy i razem braliśmy udział w rajdach po Dolnym Śląsku, ale nie tylko. To w tamtym okresie wstąpiłem do PTTK w Lubaniu, co stało się 23 maja 1974 roku, i należałem do Koła PTTK nr 6 przy Klubie Oficerskim Łużyckiej Brygady WOP. Udział w rajdach takich np. jak „Lubańska Wiosna”, „Jesień Lubańska” (ich komandorem był wybitny dolnośląski krajoznawca – Ludwik Anioł z Lubania), „Rajd Szlakiem II Armii Wojska Polskiego” po Łużycach, Górach Izerskich czy „III Rajd Szlakiem Walk Żołnierzy WOP” po Pieninach i Beskidzie Sądeckim rozpalał i pogłębiał chęć uczestniczenia w wędrówkach turystycznych. To wówczas rozpocząłem zdobywanie kwalifikowanych odznak turystycznych „Górskiej Odznaki Turystycznej PTTK” i „Odznaki Turystyki Pieszej PTTK”, a także odznaki „Turysta Dolnego Śląska”. Potrzeba wędrówek, doświadczania pozytywnych emocji związanych z krajobrazami i środowiskiem przyrodniczym, czy chęć realizowania wymogów kolejnych odznak turystycznych różnych rodzajów spowodowała, że poszukiwałem wszelkich okazji do podróży turystycznych. I tak trafiłem do „Rajdu Na Raty”.
Pierwszą wycieczkę w ramach „Rajdu Na Raty” odbyłem 26 sierpnia 2008 roku i była to trasa w Czechach od Hejnic przez Ferdinandov, Vodopad Velký Štolpich, Ořešnik z powrotem do Hejnic. Wielkie wrażenie zrobił wodospad, który w tym czasie był wprawdzie bez wody, ale można było sobie wyobrazić jego wygląd podczas wiosennych roztopów. Wędrówka po krainie pełnej spokoju, urokliwych zagród, łąk i sklepików z piwem była świetną odtrutką na codzienne zmagania. Komandorem rajdu był Wiktor Gumprecht i było to moje pierwsze spotkanie z tym niezwykłym człowiekiem. Przyglądałem mu się z pewnym dystansem, niepewny co może mnie spotkać z jego strony. Ale bardzo szybko okazało się, że Wiktor był doskonale znany większości członków tej
grupy turystycznej, z których wielu wędrowało z nim od paru ładnych lat. Podpytywałem trochę o niego i przysłuchiwałem się rozmowom wędrujących koleżanek i kolegów dotyczących naszego Komandora. Dość szybko przekonałem się, że doskonale znali Wiktora i wyrażali się o nim w samych superlatywach. Sam Wiktor był człowiekiem bardzo bezpośrednim i z każdym uczestnikiem wycieczki był po imieniu. Również jego kwalifikacje turystyczne były na najwyższym poziomie, bo był Przewodnikiem Sudeckim i Przodownikiem Turystyki Pieszej. Będąc zdyscyplinowanym turystą przestrzegałem wszelkich poleceń przewodnika i starałem się zawsze trzymać blisko niego podczas wędrówek. Najbardziej z tej wycieczki utkwiło mi w pamięci od strony merytorycznej to, że ten sławny przewodnik, Komandor i organizator wycieczek nie wahał się korzystać podczas wycieczki z mapy turystycznej, gdy pojawiały się wątpliwości na rozstajach ścieżek co do wyboru kierunku. A przecież wycieczki w ramach „Rajdu Na Raty” prowadził od lat dziewięćdziesiątych XX wieku (fot. 2).
![]() Fot. 2. 2024. Wiktor Gumprecht ogląda wystawę kolekcji krajoznawczych na zakończenie 54 RnR. Fot. Janusz Milewski |
Ta pierwsza wycieczka spowodowała, że zostałem częstym uczestnikiem wypraw „ratalnych”. W niektórych z nich brałem udział razem z moim psem Kaganem (labradorem). Moje psisko cieszyło się tymi wycieczkami, bo miało „stado” do pilnowania, a wielu z uczestników rozpoznawało później na ulicy. Podczas jednego rajdu na jego zakończenie Kagan został „uhonorowany” przez Wiktora kością „za wytrwałość” (fot. 3).
Wycieczki „ratalne” były organizowane przez Wiktora w ciekawe miejsca Dolnego Śląska i Sudetów. Dzięki nim poznawałem miejsca do tej pory mi nieznane. Takie turystyczne wędrowanie pod okiem doświadczonego i zapalonego przewodnika było podróżą często „przenoszącą nas w czasie” do wydarzeń, miejsc i ludzi, w które niezwykle bogaty był i jest Dolny Śląsk i Sudety. Te wycieczki bardzo często przyczyniały się do odkrywania niezwykłych uroków naszej „małej ojczyzny”. Mieszkając w południowo-zachodniej Polsce często zapominamy w jak urokliwym miejscu wypadło nam żyć. Zbieg trzech granic, góry i pogórza Karkonoszy i Gór Izerskich, Krkonoše i Jizeské hory po czeskiej stronie czy Zittauer Gebirge na Łużycach w Niemczech to uśmiech losu dla nas wszystkich tu mieszkających.
To właśnie w naszym regionie, na Dolnym Śląsku, nakładają się i przenikają różne kultury, obyczaje i historie dawnych i obecnych mieszkańców tych ziem. Ich poznanie powinno być przejawem naszego humanizmu i budowania własnej tożsamości. Ale też kolorowe szlaki turystyczne pozwalały także na bezpośrednie zetknięcie się z otaczającym nas środowiskiem przyrodniczym. Na przeżycie estetycznych wrażeń wywołanych zmieniającą się przyrodą, roślinami i drzewami, pozostałościami poprzednich epok geologicznych czy „bliskim spotkaniem trzeciego stopnia” z sarną, jeleniem, kuną, lisem, bielikiem, krukiem czy dzikiem, grą światła słonecznego i ulatujących chmur, odbiciem nieba w leśnych jeziorkach, szmerem wody płynącej po kamienistych dnach strumieni górskich czy smugą zapachu kwitnących roślin. Wielkie znaczenie miało również poznawanie ludzi z dawna tu osiadłych i długo żyjących jak również historii opowiadanych przez samych uczestników wycieczek.
![]() Fot. 3 2009. W Rudawach Janowickich razem z labradorem Kaganem. Fot. Barbara Milewska |
Wycieczki „ratalne” organizowane przez Wiktora Gumprechta to zwiedzanie w doskonałej atmosferze, pod okiem fachowców. Skąd bierze się taka popularność „Rajdu Na Raty”? Sami uczestnicy mówili o dobrej organizacji i atmosferze. Nie czuliśmy się podczas nich jak japońscy turyści, którzy zwiedzając nie mają czasu na przeżycia czy bardziej szczegółowe poznawanie otoczenia. Wycieczki nasze były nasycone dobrymi przeżyciami i swoistym luzem. Ich zaletą były również niskie koszty; płaciliśmy tylko za przejazdy i wstępy.
![]() Fot. 4. 2010-2013. Metalowe odznaki Rajdu Na Raty (proj. Janusz Milewski). Fot. Janusz Milewski |
Rok 2010 był niezwykły dla „Rajdu Na Raty”, bo w tym właśnie roku odbywał się już czterdziesty rajd. Wcześniej wędrując z rajdem wymyśliłem, aby nasze wycieczki miały własne metalowe odznaki turystyczne. Ta idea bardzo spodobała się Wiktorowi i została wsparta przez Jurka Bieleckiego, jednego z przewodników sudeckich, który uczestniczył w wycieczkach. I tak na pierwszej metalowej odznace wg mojego projektu, towarzyszącej jubileuszowemu XL „Rajdowi Na Raty”, znalazł się bielik, który będąc bardzo rzadkim gatunkiem osiedlił się po polskiej stronie Karkonoszy. Został też pokazany Zamek Chojnik, obok którego na górze Żar bieliki uwiły gniazdo oraz nazwa prezentowanego gatunku. Wcześniej ja i kilkoro innych uczestników rajdu (m.in. Wiktor Gumprecht, Jerzy Bielecki, Barbara Milewska, Danuta Skierś) wystosowało wniosek do naszego Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie”, aby rajd nosił imię Teofila Ligenzy vel Ozimka. To on właśnie te rajdy zapoczątkował i przez dziesiątki lat je prowadził. Inicjatywa spotkała się z pozytywną reakcją Zarządu Oddziału, który uchwałą nr 5/XIX/2010 nadał „Rajdowi Na Raty” imię jego twórcy (znalazło to upamiętnienie na tej pierwszej odznace). W tradycji rajdu znalazło się także odwiedzanie grobu jego założyciela na cmentarzu komunalnym w Jeleniej Górze. Na następnych odznakach metalowych umieściłem: na odznace XLI „RNR” z 2011r. gnidosza sudeckiego i schronisko na Szrenicy, na odznace XLII rajdu w 2012r. znalazła się salamandra plamista i Zamek Lenno, a na odznace XLIII „RNR” w 2013r. posadowiłem rysia wraz z wizerunkiem schroniska na Przełęczy Okraj (fot. 4). Wszystkie odznaki miały kształt koła, a napisy w otoku były rozdzielone wizerunkiem Ducha Gór Karkonosza wg rysunku na mapie Śląska wykonanej przez Marcina Helwiga z 1561 roku. W późniejszych latach kto inny już był projektantem odznak wykonywanych jednak z plastiku, choć próbowano zachować samą ideę pierwszych odznak. Dziennikarz na zakończenie jubileuszowego „Rajdu Na Raty” pisał, że turyści to twardziele, a wycieczek nigdy nie odwoływano, nawet jak przyszła tylko jedna osoba. Sam Wiktor stwierdził, że „turyści stali się bardziej odporni. Gdy rzuca żabami, przychodzi dwadzieścia osób”. Rzeczywiście podczas niejednej wycieczki zmoczył nas deszcz, ale dobre humory i wytrwałość zawsze zwyciężały przeciwności natury.
To uczestnictwo w „Rajdzie Na Raty” spowodowało, że swoje zainteresowania turystyczne rozszerzyłem i brałem też udział w wycieczkach Wrocławskiego Oddziału PTTK organizowanych przez Komisję Turystyki Górskiej pn. „Zdobywamy Koronę Sudetów”. Wycieczki z tego cyklu były kilkudniowe i ich organizatorem był Radosław Jan Tokarz, Przodownik Turystyki Górskiej i Przewodnik Sudecki. Były to wycieczki poszerzające moje turystyczne doświadczenia i przeżycia o czeską część Sudetów.
![]() Fot. 5. 2008 Gdańsk - z żurawiem i „Sołdkiem” (fot. Barbara Milewska) |
Wędrowałem po terenach i miejscowościach, do których mógłbym nie dotrzeć organizując własne wyprawy turystyczne. Poznałem też innych „zabitych” turystów z innych regionów naszego kraju. Te spotkania były bardzo ciekawe i inspirujące. Z tym właśnie rajdem zwiedziłem niemiecką część Łużyc zdobywając wałbrzyską odznakę „Korona Sudetów Niemieckich”. Oczywiście rozpocząłem też zdobywanie bardzo ciekawej odznaki KTG PTTK Wrocław pn.„Korona Sudetów” (trzeba wejść na 22 szczyty poszczególnych pasm i masywów górskich w Sudetach) oraz innej pasjonującej odznaki „Sudecki Włóczykij” (do jej uzyskania należy zdobyć 100 szczytów pasm i masywów polskich, czeskich i niemieckich Sudetów). Doświadczenia zdobyte w trakcie uczestnictwa w wycieczkach turystycznych „Rajdu Na Raty”, wymiana poglądów i doświadczeń z Wiktorem Gumprechtem i obserwowanie go podczas organizacji i prowadzenia wycieczek wywołały we mnie chęć organizowania własnych wycieczek. I takie wycieczki organizowałem razem z żoną Basią na trasach, którymi nie przebiegały trasy „Rajdu Na Raty” z powodu np. złej komunikacji autobusowej lub kolejowej , a także jej braku, odległości (zasadą wycieczek „RNR” było odbycie ich w ciągu jednego dnia i tym dniem była niedziela) czy zwiększonych nieco kosztów (fot. 5). Ta nauka, jaką zdobywałem podczas wycieczek organizowanych przez Wiktora pozwalała mi na zwiedzanie przepięknych miejscowości i terenów naszego kraju. Osobnymi wydarzeniami „RNR” były zawsze rokroczne zakończenia cyklu wycieczek rajdowych. Odbywają się one na zakończenie ostatniej wycieczki w grudniu w dużych salach i podczas nich Wiktor podsumowuje współzawodnictwo uczestników w ilości odbytych wycieczek, organizowane są konkursy krajoznawcze z nagrodami, prezentowane najśmieszniejsze zdjęcia z rajdu. Gwoździem tych podsumowań jest konsumpcja tortu, przygotowanego przez małżonkę Komandora Marię, z numerem rajdu na wierzchu. Raz udało mi się skosztować tego specjału.
![]() Fot. 6. 2019. Wycieczka RNR na zamku w Pieskowej Skale. (Fotografia ze strony RNR) |
Wybitnymi i ulubionymi przeze mnie wycieczkami organizowanymi przez Wiktora były wielodniowe (najczęściej pięciodniowe) wycieczki w ramach „Rajdu Na Raty”. To właśnie one obrazowały kunszt i maestrię jej organizatora Wiktora Gumprechta. Pokazywały jego doświadczenie i umiejętności logistyczne i zdolności zgrania całości w czasie w sprawach zakwaterowań, organizowania wyżywienia czy opowiadania o zwiedzanych obiektach i dawnych wydarzeniach. Zgranie wycieczki zwiedzającej jedną miejscowość z dotarciem we właściwym czasie do obiektu z limitowanym czasowym wejściem w innej miejscowości było dowodem wielkich umiejętności Wiktora (fot. 6). To w czasie wielodniowych wycieczek „Rajdu Na Raty” organizowanych przez niego zwiedziłem Kujawy, Ziemię Lubelską, Kaszuby, Mazury, Jurę Krakowsko-Częstochowską czy Bieszczady (fot. 7). Trzeba tutaj dodać, że raz udało mi się rozszerzyć program takiej wycieczki poza ustalony przez Komandora program (a program to „święta” rzecz!), który zawsze twardo realizował. Wracając z jednej z takich wielodniowych wycieczek namówiłem Wiktora do zwiedzenia drewnianego kościoła gotyckiego w Haczowie, który znajdował się w odległości 20 km od powrotnej trasy naszej wycieczki. I udało się! Zwiedziliśmy niezwykły zabytek z freskami wewnątrz. Właśnie „Rajd Na Raty” „zaprowadził” mnie też na Morawy, do Pragi, Brna czy do Lwowa i Żółkwi. To wycieczki wielodniowe wywołały we mnie „głód” zwiedzania i wielokrotnie udawałem się do wielu bardzo interesujących regionów kraju.
![]() Fot. 7. 2018. Rajd Na Raty na szlaku w Bieszczadach (fot. Piotr Kutiak) |
Wycieczki w ramach „Rajdu Na Raty” przyczyniły się do tego, ze z wielkim zainteresowaniem zwiedzałem wszelkiego rodzaju skanseny doświadczając uczucia niewiarygodnego przeniesienia się w czasie. Udział w cyklach wycieczek „Rajdu Na Raty” zmobilizował mnie do poszerzenia swoich umiejętności i uprawnień turystycznych. Znalazłem jeden ze sposobów na fajne życie.
Janusz Milewski
Instruktor Krajoznawstwa Polski nr 2177/R/14
Instruktor Ochrony Przyrody nr 493
Przodownik Turystyki Górskiej nr 8040
Przodownik Turystyki Pieszej II Stopnia nr 11021
Przodownik Turystyki Motorowej nr 3837
Znakarz Szlaków Górskich nr 1187/5?2019
Przewodnik „Historyczne Księstwo Nyskie”
Organizator Turystyki PTTK nr 01/2022/JG